Archiwum 23 sierpnia 2009


sie 23 2009 Magiczne Przygody Kubusia Puchatka cz II
Komentarze (2)
Humor 

Część II : the rulerz of the worlds 

Był piękny majowy wieczór. Puchatek, Prosiaczek, Kłapołuchy i Tygrysek wybierali się właśnie na wycieczkę... 
- Znów leje...Co za chujowy klimat... Jęknął Puchatek. 
- A mnie to zwisa.... Rzekł Kłapołuchy rozkładając swój mały parasol 
- Judasz! Warknął Tygrysek. 
- hehe. Nie Judasz tylko wynalazca. Odparł Prosiaczek. 
- Nie ważne. Co teraz robimy? Pragnę przypomnieć że Królik ma złego Trip'a a Gófer najprawdopodobniej nie żyje bo dostał soczystego kopa z zęby. A więc? Puchatek był ja zwykle kurewsko bezpośredni. 
- Myślę że tak chujowy wieczór można by rozpocząć czymś mocniejszym... Wystękał nieśmiało prosiaczek. 
- No, myślę że jest to dobry pomysł. Chodźmy na piwną górkę. Mieszkająca tam BabaJaga™ ma na pewno jakieś dobre trunki. Rzekł Puchatek. Nagle otoczyła ich dziwna brygada... 
- Czego? Zapytał bezpośrednio Tygrysek. 
- Jesteśmy Łowcy Pip. A w tym miejscu powinien stać nasz przywódca DonVasyl™. Niestety nie ma go wśród nas. Rzekł doniośle jeden z nich. 
- A gdzie jest? Umarło mu się, czy po prostu go zabili? Zapytał prosiaczek. 
- Ma małe problemy z psychiką i własnym penisem ale wkrótce mu przejdzie.. A.. macie jakieś pipy do złowienia? Zapytał drugi z nich. 
- Taa. Jedną. Nazywa się Krzyś. Wyjątkowa pipa a do tego straszny maminsynek. Jego postać wzorowana jest na Szadim z (b)Just5, który bardzo kocha swoją mamę i nie bardzo lubi dziewczyny. Puchatek nie krył swojej niechęci do Krzyska. 
- Jebana pipa. Wykrzyknęli łowcy. 
- Noo.. i w dodatku nienawidzi łowców pip. Rzekł prosiaczek. 
- Zabić skurwiela... Bierzemy go. To największa pipa jaką dotychczas widzieliśmy. Gdzie go znajdziemy.? Zapytał trzeci z nich. 
- Mieszka z mamą w pedalskim domku z białym płotkiem na skraju lasu. Wskazał drogę Puchatek. 
- Dzięki. Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego. rzekł czwarty z nich po czym obydwaj udali się w kierunku domku Krysia. 
- No to jednego pajaca mniej, a wieczór dopiero się zaczyna... Rzekł z uśmiechem na ustach Kłapołuchy. Nasi bohaterowie ruszyli w stronę piwnej górki. Już po chwili byli na jej szczycie. Wtem przebiegła koło nich wielka LoveDoll. 
- Widzieliście to? - zapytał zdziwiony prosiaczek. 
- Nie wiem... Czy to jawa czy sen.... - zanucił Puchatek. 
- Ani chybi to była lalka miłości. Miała taką fajną minę... taką rozdziawioną.... - Kłapołuchy nie krył swoich fantazji... Po chwili cała czwórka była na szczycie przed chatką Babyjagi™. 
- Jo, Babajagi ! Veni,Vidi,Vino! Zakrzyknął Tygrysek 
- Nie jestem żadnym Babajagiem™ Mam na imię Abrakadabrakapokuskonstantynopolitańczykowianeczkatrzy! Rzekła wiedźma. 
- A możemy cię w skrócie nazywać.... chuj? Zapytał nie pewnie prosiaczek. 
- Nie! , kurwa dlaczego wszyscy chcą mnie w skrócie nazywać chuj? Co jest ze mną nie tak? Może źle wyglądam... tak słabo się odżywiam... a tak bajdełej to czego chcecie? 
- Chcemy dobre wino za 3 złote. 
- Nie mam w detalu. To sklep dla prawdziwych smakoszy. Mam tylko 6-paki winobluszczy-win po 20 zł. chcecie? 
- To se newrati... walną Puchatek. 
- Zamknij ten swój pluszowy ryj. Bierzemy dwa! warknął Tygrysek. Po chwili cała czwórka upajała się aromatem i smakiem wina HERACLES - Classic Płońsk Aperitiff. 
- No to panowie - BĄ ŻUR! - wzniósł toast Kłapołuchy. 
- Taaaak.... Heracles - to jest to. Rzekł z rozkoszą Tygrysek. 
-Heracles - I do it my way! Dodał Puchatek. 
- Bylyfyzytsyf - dodał Prosiaczek. 
- Zbiłem butelkę -jęknął głucho Kłapołuchy. 
- Wiecie co myślę? We are rulers of this world. Rzekł dumnie Puchatek. 
- Po dwóch winach każdy jest rulezem. Stwierdził prosiaczek. 
- Ha. Duma mnęł rospera... Jęknął tygrysek. 
- Dobra... My tu gadu-gadu a ja mam ochotę podupczyć. Chodźmy na disko. Tam napewno jakieś fajne dziołchy będą. 
- Nu. To je myśl. Wybełkotał kłapołuchy. I cała czwórka po woli udała się w stronę pobliskiego miasteczka gdzie właśnie odbywała się dyskoteka. 
- Hej Łosie, luk-et-diz! Wskazał na plakat tygrysek. 
-.."Dziś w remizie dyskoteka. Nikt już nie śpi, nikt nie czeka. Przewidziano występ świetny, Just5 będzie - bądźcie grzeczni. A rej wodzić będzie Sowa, didzej świetna, wybuchowa." Przeczytał z wielkim trudem Puchatek. 
- Ja pierdolę, ale rymy - chyba komuś przyjebimy. - dorzucił swoje Tygrysek. 
- Chciałeś powiedzieć przyjebiemy. Zapytał Prosiaczek. 
- Nie, bo przyjebiemy nie rymuje się z rymy, a z resztą nie ważne. Odparł Tygrysek. 
- Dobra, wchodzimy. Rzekł stanowczo Puchatek. I wszyscy udali się do remizy. Gdy byli już w środku nagle na scenę wkroczył Pan Sowa. 
- ...Heloł, heloł! Na dzisiejszym koncercie wita was Didzej Sova! Tak! Dzisiaj koncert DzastFajf! A więc dziewczyny szykujcie majtki. Oto ONE! - ups sory. Oczywiście chciałem powiedzieć ONI! 
- JUST 5! I w rytm muzyki disko na scenę wkroczyli JUST 5. 
"...Kolorowe sny kiedy ja..." Nie dokończył SZADI bo butelka po winie rozbiła się o jego głowę. 
- Musiałem mu przypierdolić.- Rzekł z uśmiechem Tygrysek. 
- Hopaki! Biją Dzastów. - wrzasnął ktoś z tłumu. I wszyscy wokół rzucili się na naszych bohaterów. 
- Panowie, spierdalamy. - Wrzasnął Puchatek. Lecz gdy wykonał energiczny obrót natychmiast został powalony strzałem sztachetą w nery. 
- Doom! - krzykną tygrysek po czym padł znokautowany 2 litrową butelką zwrotną. Cała impreza trwała jeszcze przez ok. 10 min. po czym cała czwórka została wyrzucona na pobliską zwałkę. Bardzo potłuczeni, aczkolwiek cali nasi bohaterowie powoli zaczęli dochodzić do siebie. 
- Jaa pieeerdoooleee..... jękną głucho Puchatek. 
- Moje plecy.... wystękał Kłapołuchy. 
- Kto zgasił światło.? Zapytał przezornie Tygrysek. 
- Cały ten incydent nie miał by miejsca gdyby nie to że Tygrysek przypierdolił Szadiemu winem w 
jego pedalski łeb. Stwierdził spokojnie Kłapołuchy. 
- Ale przyznajcie że widok szyjki wbijającej się Szadiemu w oko był wyjebany! Odparł Tygrysek. 
- Ta... To było wiekopomne wydarzenie. Przytaknął Prosiaczek. 
- Dobra, pozbierajmy się z tego łajna i wracajmy do domu... Rzekł Puchatek, po czym cała 
czwórka udała się spokojnie do swoich domów...